29 sie 2011

Frocella Eatery.

Huragan Irene pozostawił w Nowym Jorku mniej szkód niż się spodziewano. Przewalił drzewa, każda dzielnica zaliczyła mniejsze/ większe powodzie, ale pewnie w ciągu kilku dni miasto się z tym upora. Gorzej z resztą Wschodniego Wybrzeżem, tam straty są poważniejsze.
Osobiście gdybym nie wiedziała o Irene, to nawet bym jej nie zauważyła. U mnie na Upper East Side niewiele się wydarzyło. Opady deszczu i silenijszy wiatr niekoniecznie dały mi poczucie, że przeżyłam huragan;).

Część z Was już wie, od niedawno kupiłam Canona 5d mark II.
Pierwszy raz wypróbowałam go w zeszły poniedziałek, kiedy wybrałam się wieczorem na Brooklyn. Niby nie ma ogromnej różnicy pod względem technicznym między tym, a poprzednim aparatem, ale i tak trochę czasu zajmie mi, zanim zaprzyjaźnie się z nim na dobre i poczuję się naprawdę pewnie.
Canona 550d zabieram ze sobą do Polski i dopiero tam mam zamiar wystawić go na Allegro (ponadto 1-2 obiektywy), o czym dam Wam znać.


Spotkałam się z Kasią i pojechałyśmy na kolecję do włoskiej restauracji na Williamsburgu.
Miałam do wykorzystania Groupon za 10$ z 30$ do wydania. Na przystawkę zamówiłyśmy dwie sałatki. Jedna z rukolą, radicchio, gruszką, orzechami i gorgonzolą, a druga...

...z rukolą, szynką parmeńką i serem grana padano.

Restauracja podawała przede wszystkim pizzę, wybrałyśmy więc z mozarellą, oliwkami, karczochami, szyką i pieczarkami. Wszystko było bardzo dobre.

Po kolacji poszłyśmy razem na stację metra i tam się rozstałyśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz